Jedna noc z księciem Jodi Ellen Malpas 6,1
ocenił(a) na 25 tyg. temu Na wstępie zaznaczę, że ta książka to mój DNF, ale decyduję się na recenzję, bo choć od setnej strony kartkowałam tą książkę, to fabuła nie jest mi obca.
Okładka jest taka przykra, że trochę wstyd czytać to gdzieś w miejscu publicznym. Naprawdę w dobie takich pięknych grafik, może było się postarać o coś bardziej eleganckiego...
Uwielbiam okres gregoriańskie, wiktoriańskie (choć w książce nie jest to w żadnej mierze sprecyzowane, to chyba w takich czasach jest uplasowana ta powieść),więc miałam duże nadzieję przystępując do tej książki. I niestety srodze się zwiodłam. Mam wrażenie jakby autorka ubrała współczesnych bohaterów romansu w stroje tamtych lat, i dwaj...grajcie ludziska jak chcecie. A to tak nie działa :/
Głowna bohaterka Eliza, jest do granic irytująca. Co i rusz podkreśla, że nie jest damą (dwa razy na stronę). Kobieto, już wiemy, że nie jesteś damą, nie musisz tego podkreślać tak często. Tak samo jak nie trzeba powtarzać co kawałek jaka to jest nieszczęśliwa bo tata się wzbogacił, a ona się czuje jak w złotej klatce, bo nie może latać boso po trawie i pisać do gazety ojca...to jest tak często podkreślane, że biję na głowę to nieszczęsne "nie jestem damą". Poza tym bohaterka jest w ogóle niesamowita, bo nie czyta romansów, tylko encyklopedie i książki podróżnicze...i cisną ją goresety, oraz ma (w jej mniemaniu) niewyparzony język.
Do sąsiedztwa wprowadza się okryty złą sławą książę Chester, hulaka, podejrzewany o spalenie całej swojej rodziny. Od razu rozpala ciekawość (i niestety nie tylko ciekawość) Elizy, która w moim mniemaniu zaczyna go po prostu stalkować.
Nie trudno się domyślić jak kończy się ta historia, ale po drodze bohaterowie mają totalnie nieudane enemies to lovers, które prowadzi do wspólnej nocy, która jest tak cringowa, że miała ciarki żenady...naprawdę, to było tak źle napisane...
Podsumowując mamy infantylną bohaterkę, której mózg się rozpłaszcza kiedy tylko pierwszy raz widzi księcia, oraz samego księcia Chester, który jest zwykłym bucem, patrzacym na swoje przyjemności, bo w nosie miał reputację Elizy, którą zbrukał, twardo twierdząc, że nawet wtedy się z nią nie ożeni, nagle pod koniec książki zaczął pałać gorącym uczuciem (które cały czas oczywiście w sobie dusił).
Nie, nie, i jeszcze raz nie. Ta książka jest słaba i tyle. Autorka albo nie powinna się zabierać za romanse historyczne, albo na przyszłość zrobić lepszy reserch.
Nie polecam.